Rodzina Dymitra
została z nami przez cały dzień i noc. Ojciec jakimś cudem przekonał mojego
chłopaka do tego, by przyleciał do Rosji w trybie natychmiastowym.
Następnego dnia rano wstałam około
dziesiątej, wzięłam odprężającą
kąpiel i ubrana zeszłam powoli do jadalni. W pomieszczeniu byli już wszyscy,
stół suto zastawiony przez moją mamę.
Wiktoria otwarcie flirtowała z Reedem, nie przejmując się obecnością
swojej rodziny, a on wydawał się z tego faktu zadowolony.
-Witam wszystkich! - zawołałam wesoło,
podchodząc do ostatniego, wolnego miejsca.
Mój nastrój był nadzwyczaj dobry, jedyne co go przyćmiewało to wielki
głód oraz pragnienie. Teraz gdy miałam już pamiętnik św. Władymira, mogłam
dowiedzieć się czegoś więcej o cudzie, który mnie spotkał. Tego dnia miałam
przestudiować go do końca, gdyż wcześniejsze wpisy nie uwzględniały Anny Pocałunek Cienia. Mowa w
nich była o dokonaniach świętego pod względem leczenia ludzi. Wracając jednak
do śniadania, to zjedliśmy je w ciszy i nie spodziewałam się niczego
nadzwyczajnego, gdy Olena zadała pytanie, na które również chciałam znać
odpowiedź.
-Kiedy mój syn będzie w domu?
-Z tego co wiem, to odrzutowiec już jest
niedaleko. Kwestia kilku godzin. Powinien już przelatywać nad Polską. - dodał
Abe, uważnie patrząc na jej reakcję. Kobieta wyraźnie się odprężyła, po czym
wstała od stołu i ruszyła na piętro.
Po zjedzeniu posiłku i wypiciu ziołowej herbaty oraz trzech szklanek
soku pomarańczowego, wróciłam do swojego
pokoju. Leżąc na łóżku, wertowałam dziennik.
W końcu po dwóch godzinach dotarłam do wzmianki o Annie.
"Stan Anny pogarsza się z każdym miesiącem, ostatnio
próbowała rzucić się na jedną ze służek. Ludzi coraz bardziej ogarnia strach,
ale chyba wiem czego jej trzeba, by wszystko wróciło do normy. Chodzi o krew…"
Dalej było jak święty
przekonał się o prawdziwości swojej teorii. Z każdym kolejnym zdaniem byłam
coraz bardziej przerażona. Obserwowanie jak Lissa oraz inni moroje pili krew,
oddawanie swojej dla nich bądź zamienionego w strzygę Dymitra, to jedno. Co
innego dowiedzieć się, że samemu trzeba będzie ją spożywać. Z lektury wynikało,
że Anna poczuła łaknienie pod koniec czwartego miesiąca, a kilka dni
później rzuciła się na kobietę, która
się nią zajmowała.
Cztery godziny od śniadania usłyszałam jakiś łoskot za drzwiami pokoju. Po chwili do pomieszczenia wpadł Dymitr, który szybko złapał mnie w swoje ramiona i mocno przytulił.
-Tęskniłam za tobą Towarzyszu. - wyszeptałam, z głową wtuloną w jego klatkę piersiową.-Ja za tobą też Roza. Ostatni raz rozstajemy się na tak długo. Zabieram cię z powrotem na dwór. - mówił wzburzony, co chwila całując czubek mojej głowy.
-Ale ja się stąd nigdzie nie ruszam. Mam tu doskonałą opiekę, rodziców. Tam nie wytrzymam nawet dnia, siedząc samotnie i nic nie robiąc. - powiedziałam, unikając jego wzroku.
-Nie będziesz sama skarbie, jest przecież Lissa, Eddie oraz inni nasi znajomi znajdujący się na dworze. - oznajmił, łapiąc w końcu moje spojrzenie.
- Sądzę, że jeszcze do tego wrócimy. Teraz czas na ważniejsze sprawy. - rzuciłam , po czym sięgnęłam po opasłe tomiszcze, leżące na szafce nocnej i znalazłam zaznaczony wcześniej fragment tekstu -Przeczytaj proszę ten wpis, mam nadzieje, że dzięki temu w końcu mi uwierzysz.
Przez dłuższy czas w pomieszczeniu panowała cisza. Ze zniecierpliwieniem oczekiwałam reakcji mężczyzny mojego życia, na wieść, że dziecko noszone przeze mnie jest także jego. W końcu z kamienną twarzą odłożył dziennik na bok i zawiesił spojrzenie na moim wzdętym brzuchu. Po kilku minutach podniósł rękę, umieścił ją na mojej wcześniej wspomnianej części ciała, a w jego oczach widać było troskę, czułość i ogromną miłość.
-Nawet jeśli nie byłoby moje, to i tak kochałbym was oboje. Jestem najszczęśliwszym dampirem na świecie, mając waszą dwójkę.
------------------@--@-------------------------------
Cóż, dobra wiadomość jest taka, że zdążyłam przed końcem miesiąca. Zła-to tylko kilka godzin przed pierwszym marca. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny. Najpewniej przed końcem następnego miesiąca, aczkolwiek wolę wam niczego nie obiecywać. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. W końcu mamy Dymitra, a już w następnym jego spotkanie z rodziną. Pozdrawiam wszystkich gorąco i do następnego. ;*
*
-Tęskniłam za tobą Towarzyszu. - wyszeptałam, z głową wtuloną w jego klatkę piersiową.-Ja za tobą też Roza. Ostatni raz rozstajemy się na tak długo. Zabieram cię z powrotem na dwór. - mówił wzburzony, co chwila całując czubek mojej głowy.
-Ale ja się stąd nigdzie nie ruszam. Mam tu doskonałą opiekę, rodziców. Tam nie wytrzymam nawet dnia, siedząc samotnie i nic nie robiąc. - powiedziałam, unikając jego wzroku.
-Nie będziesz sama skarbie, jest przecież Lissa, Eddie oraz inni nasi znajomi znajdujący się na dworze. - oznajmił, łapiąc w końcu moje spojrzenie.
- Sądzę, że jeszcze do tego wrócimy. Teraz czas na ważniejsze sprawy. - rzuciłam , po czym sięgnęłam po opasłe tomiszcze, leżące na szafce nocnej i znalazłam zaznaczony wcześniej fragment tekstu -Przeczytaj proszę ten wpis, mam nadzieje, że dzięki temu w końcu mi uwierzysz.
Przez dłuższy czas w pomieszczeniu panowała cisza. Ze zniecierpliwieniem oczekiwałam reakcji mężczyzny mojego życia, na wieść, że dziecko noszone przeze mnie jest także jego. W końcu z kamienną twarzą odłożył dziennik na bok i zawiesił spojrzenie na moim wzdętym brzuchu. Po kilku minutach podniósł rękę, umieścił ją na mojej wcześniej wspomnianej części ciała, a w jego oczach widać było troskę, czułość i ogromną miłość.
-Nawet jeśli nie byłoby moje, to i tak kochałbym was oboje. Jestem najszczęśliwszym dampirem na świecie, mając waszą dwójkę.
------------------@--@-------------------------------
Cóż, dobra wiadomość jest taka, że zdążyłam przed końcem miesiąca. Zła-to tylko kilka godzin przed pierwszym marca. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny. Najpewniej przed końcem następnego miesiąca, aczkolwiek wolę wam niczego nie obiecywać. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. W końcu mamy Dymitra, a już w następnym jego spotkanie z rodziną. Pozdrawiam wszystkich gorąco i do następnego. ;*
Ciekawy rozdział tylk czm Dymitri ma jeszcze wądpliwości. Czekam na nastempny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, tylko martwi mnie ta wzmianka o piciu krwi. Dymitr, Dimka, nasz Towarzysz. Jak miło go widzieć. Romitri znowu razem. Czekam z niecierpliwością na następny. Życzę weny i oby pojawił się szybko. :-*
OdpowiedzUsuńPs.
Jak byś miała czas zapraszam na mojego bloga.
Nareszcie nowy świetny. Martwi mnie picie krwi.Nareszcie Dymitr czekam na jego romowę z rodziną. Życzę weny i czekam na następny
OdpowiedzUsuńNareszcie! Tylko dlaczego taki krótki ja się pytam???
OdpowiedzUsuńOgólnie świetny rozdział. Tylko niepokoi mnie to o krwi... No i poza tym...
Dimka. Dimitri. Dymitr! Towarzyszu mój kochany, nareszcie jesteś! Tęskniłam!
Życzę ci masy weny i czekam na nowy rozdział!
Hejcia;D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzialik akcja idzie coraz bardziej interesująco
rosę będzie piła krew tak jak prawdziwy mojr
ciekawe co z tego wyniknie :p
pozdrawiam Choi
i zapraszam cie przy okazji na swój blog http://paktogniaiwody.blogspot.com/
Hejo kochana! :3
OdpowiedzUsuńDymitr i Rose uroczo ze sobą wyglądają ♥
A co dzieje się z Anną? o.O Mam nadzieję, że niczego nie pominęłam, bo mam tendencję do mieszanka faktów i niestety mam słabą pamięć :/
Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Maggie
Nominowałam cie do LBA. Więcej szczegółów u mnie. :-*
OdpowiedzUsuńhttp://mojaroza.blogspot.com/2016/04/lba.html
I gdzie kolejny rozdział? Już mamy kwiecień.
Hej kiedy można spodziewać się nowego?
OdpowiedzUsuńCiągle czekamy na następny ☺
OdpowiedzUsuńKiedy następny
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny?Bo czekamy już tak długo zaczynam się niepokoić.
OdpowiedzUsuń