-Po co ci takie wiekowe książki Rose?- odezwał
się brunet.
-Muszę udowodnić wszystkim niedowiarkom, że
Rosemari Hathaway ma racje i nikogo nie zdradziła, a najbardziej Dymitrowi.
-I do tego ci ta cała makulatura? – zapytał sceptycznie.
-Od pewnego czasu tylko w takich dziennikach znajduję
wskazówki.
-No dobrze, już. – rzucił, biorąc w ręce jeden
z egzemplarzy – To czego w takim razie szukamy?
-Jak znajdę już to „Coś” wtedy ci powiem. Sądzę
jednak, że chodzi o kolejny z cudów,
taki jak Anna Pocałunek Cienia. – odparłam, po czym zagłębiłam się w lekturę.
Po
kilku godzinach siedzenia po turecku i nachylania nad książką, moje ciało postanowiło
zaprotestować. Bolały mnie szyja, kręgosłup oraz nogi, więc postanowiłam zejść
na parter i przynieść coś do jedzenia. Nie przewidziałam jednakże tego, że
kończyny dolne nie będą chciały mnie słuchać, więc gdyby nie szybki refleks Reeda,
leżała bym rozciągnięta na podłodze.
-Uważaj Rosie, to się mogło źle skończyć. – powiedział,
odstawiając mnie z powrotem na łóżko i podnosząc księgę, która jakimś cudem
znalazła się na podłodze – Czemu wstałaś głuptasie?
-Ile razy mam ci powtarzać, żebyś mnie tak nie
nazywał? Chciałam po prostu wyprostować kości i skoczyć po coś do jedzenia. Nasza
dwójka jest potwornie głodna. – zajęczałam żałośnie, na co chłopak się zaśmiał.
-Posiedź tu spokojnie, a ja ci coś zaraz
przyniosę, okej?
-Spoko. Tylko jakbyś mógł jeszcze jakieś żelki
skombinować, to byłoby wspaniale. Najlepiej
takie kwaśne robaczki.
- Zobaczę co da się zrobić. Zajmij się lepiej
tymi zapiskami.
Gdy
tylko wyszedł, otworzyłam księgę, będącą dziennikiem Św. Władymira, na stronie ,
która przypadkowo się otworzyła przy jej upadku i zaczęłam czytać. Po kilku
minutach natrafiłam na fragment, który mnie zaciekawił.
"Dni ostatnio
bywają kapryśne, a
wraz z nimi ludzie. Od ostatniego ataku demonów minęło kilka dób,
wszyscy nadal wydają się nie
dowierzać temu co się stało. Ale oto obok mnie siedzi żywy dowód na to, że udało mi się dokonać cudu i
to dosłownie żywy,
gdyż ten oto mężczyzna
z potwora stał się na
nowo ułaskawiony przez
Boga, odzyskując swą duszę.
Camillo Del Silli jest teraz dampirem,
który żałuje swych niecnych uczynków jako dziecko diabła i moim obowiązkiem
jest udzielić mu przebaczenia w imię Ojca. (...)"
Dalej
były opisywane wyniki obserwacji owego dampira, przez świętego i jakieś drobne
wydarzenia, aż natchnęłam się na kolejny ciekawy fragment.
„Niesamowite. Pierwszy raz spotkałem się z
takim cudem. Niektórzy przypisują go mi, ale to
prawdopodobnie błogosławieństwo
dla Anny Pocałunek cienia i
Camillo Wyrwanego ze szponów śmierci
albo kolejny efekt uboczny mojej
ingerencji w ich życie. Niemniej jednak wszyscy radują się szczęściem
tej dwójki, od czasu
gdy rozeszła się wieść, iż Anna
jest brzemienna.”
-Bingo. – powiedziałam, uśmiechając się i
gładząc swój widoczny już brzuch - Teraz
twój tatuś się już nie wykręci.
Genialne !!!! Pisz dalej z niecierpliwością czekam na dalsze losy ... to jest takie kochane <3 Wesołych Świąt życzę !!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Czekam na następny ;) -Jula^^
OdpowiedzUsuńRobi się coraz ciekawiej! Niech udowodni swoją niewinność!! :D
OdpowiedzUsuńMaggie
Kiedy następny rozdział ??
OdpowiedzUsuńKiedy next? Czekam z niecierpliwością. Pisz i coś jeszcze dodaj. Czekam. Pozdrawiam i życzę weny. :-*
OdpowiedzUsuń